Poniżej treść mojego wystąpienia na XI sesji Rady Miasta Zielona Góra (27 sierpnia b.r.), gdzie wykazuję, że tzw. 100 mln. bonus przekazany przez Miasto w latach 2015-2019 na inwestycje w sołectwach, tak naprawdę jest równy środkom finansowym jakie Gmina (gdyby nadal istniała) i powiat zielonogórski również mogłyby w tym samym czasie przeznaczyć na inwestycje ze swoich budżetów oraz dodatkowych źródeł rządowych i unijnych. Tym samym Miasto przekazało nam pieniądze ministerstwa, których przy braku połączenia i tak by nie miało, zaś przejęło cały budżet inwestycyjny Gminy i część budżetu inwestycyjnego powiatu. Przedstawiam także jak na ostatniej sesji Rady Dzielnicy władze Dzielnicy naruszając prawo (przez celowe niedopełnienie obowiązków) nie dopuściły do podjęcia prac nad 3% Budżetem Inwestycyjnym dla Dzielnicy Nowe Miasto.
Nagranie z wystąpienia poniżej od 4:07:20 do 4:22:15, następnie mamy odnoszącą się do mojego wystąpienia wypowiedź wiceprezydenta Krzysztofa Kaliszuka, a od 4:30:00 wystąpienie sołtys Ochli Doroty Bojar, po niej ponownie Krzysztof Kaliszuk, następnie wypowiedzi radnych miejskich: 4:38:40 Bożeny Ronowicz z PiS i Andrzeja Brachmańskiego z Klubu Wyborców Janusza Kubickiego 4:43:30 którzy jawnie wystąpili przeciwko Dzielnicy i jej mieszkańcom. Przy okazji p. Brachmański ujawnił swoją niewiedzę odnośnie wysokości budżetu Gminy, wykonywanych inwestycji itp., wystąpił też z wnioskiem do prezydenta, o stworzenie tzw. "białej księgi", gdzie wykazane by były wszystkie inwestycje Miast Zielona Góra dla Dzielnicy przed i po połączeniu. I to akurat jak najbardziej popieram, bo w przeciwieństwie do p. Brachmańskiego jestem przekonany, że taki bilans - o ile zostałby wykonany szczegółowo i uczciwie, z uwzględnieniem różnych istotnych kwestii i czynników - wyszedłby z pierwszych 5 lat po połączeniu na zero, zaś w kolejnych latach już na naszą niekorzyść, dlatego nigdy taki bilans nie zostanie przez władze Miasta wykonany. Co więcej, jako mieszkańcy Gminy straciliśmy po połączeniu z Miastem samorządową suwerenność i już jej nigdy nie odzyskamy, dlatego też nasz głos w praktyce nie ma już znaczenia. Po p. Brachmańskim wypowiadali się także w oskarżycielskim wobec mnie tonie radni: Tomasz Budzyński z PiS i Robert Górski z KWJK oraz Wiesław Kuchta, który jako jedyny starał się o wyważenie racji obu stron.
Tekst wystąpienia poniżej:
Szanowni Państwo, występuję tu jako radny Dzielnicy Nowe Miasto, mieszkaniec Ochli i członek tamtejszej rady sołeckiej.
Niedługo minie 5 lat od
połączenia wiejskiej Gminy Zielona Góra z Miastem. Przez ten czas na obszarze powstałej
Dzielnicy funkcjonował 100 milionowy kończący się już tzw. „Fundusz
integracyjny”, zwany też „Bonusem ministerialnym”. Zgodnie z Ustawą o dochodach jednostek samorządu terytorialnego w ciągu 5 lat po połączeniu samorządów,
ministerstwo finansów przekazuje dodatkowe 5% z zebranej na ich terenie kwoty podatku
dochodowego PIT. Te 100 mln miały być bonusem dla mieszkańców wsi, za ich zgodę
na połączenie Gminy wiejskiej z Miastem. Zauważmy jednak, że słowo bonus
oznacza coś dodatkowego, coś ponad normalny stan. Innymi słowy, przez ostatnie
5 lat pieniądze przeznaczane na inwestycje w Dzielnicy powinny wynosić co
najmniej tyle samo, ile byłoby ich w Gminie, jeśli nie doszłoby do połączenia,
plus przez te 5 lat właśnie ów bonus. Problem polega na tym, że tej należnej
nam podstawowej kwoty sołectwa przez te 5 lat niestety nie otrzymywały.
Miasto otrzymuje prawie 38 % udział w zbieranym
na terenie Dzielnicy podatku PIT oraz 6,71%
z CIT, a także dodatkowo (jako miasto na prawach powiatu) kolejne 10,25 % PIT i 1,40 % CIT. Jeśli przeanalizujemy sprawozdania budżetowe z ostatniej dekady istnienia Gminy wiejskiej, dowiemy się, że przeznaczała ona średnio rokrocznie ok. 10,4 mln zł na inwestycje. Te pieniądze sołectwa powinny otrzymywać także po połączeniu, co przez 5 ostatnich lat dałoby 52 mln, których nie otrzymaliśmy. Tym samym 100 mln bonus skurczy nam się do 48 mln. Idźmy dalej. Sołectwa przed połączeniem
z Miastem przynależały do powiatu zielonogórskiego, który w ciągu 7 ostatnich lat tej przynależności, rokrocznie przeznaczał na inwestycje drogowe w gminie 1,8 mln. zł (i to jest kwota bez zimowego utrzymania dróg), czyli mamy kolejne 9 mln zł, które w sołectwa po połączeniu nie zainwestowano. Tym samym bonus pomniejsza nam się już do 39 mln. Ale to nie koniec. W ostatnich latach przed połączeniem Miasto wchodziło w stagnację demograficzną, zaczął pojawiać się nawet trend spadkowy, Gmina zaś sukcesywnie zwiększała swoje zaludnienie, co miało także miejsce po połączeniu i trwa nadal. W chwili likwidacji Gminy zamieszkiwało ją 17,7 tys. osób, natomiast dziś jest to już blisko 21,5 tys., a więc mamy przyrost o ponad 20 % i w dużej mierze są to osoby pracujące i dobrze zarabiające. Dzięki temu wysokość ściąganego podatku PIT sukcesywnie w Gminie rosła (biorąc pod uwagę ostatnią dekadę o średnio prawie 11% rocznie, choć w niektórych latach –
z różnych powodów - były też spadki w porównaniu z rokiem wcześniejszym). Ów ogólny wzrost miał też miejsce także w ostatnich pięciu latach w Dzielnicy i pewnie też na podobnym poziomie. Wraz ze wzrostem ściąganego podatku PIT, oczywistym jest także proporcjonalne do tego wzrostu zwiększenie nakładów na inwestycje. I nawet zakładając tylko rokrocznie 5% wzrost dochodów z PIT, zwykłe nakłady inwestycyjne powiatu i Gminy wiejskiej przez ostatnie 5 lat zwiększyłyby się – jeśli Gmina nadal by funkcjonowała - łącznie o kolejne ok. 10 mln. zł. Oczywiście tych pieniędzy Dzielnica również od Miasta nie otrzymała, tym samym wspomniane wcześniej 39 mln. bonusa, możemy pomniejszyć do ok. 29 mln. Jeśli zaś od tego odejmiemy 22 mln. zł, które Gmina miała już w 2014 r. zagwarantowane z Funduszu Spójności na kanalizację, pozostanie nam już tylko 7 mln. A jeśli uwzględnimy także wzrost wpływów z podatków lokalnych, dzięki wzrostowi liczby ludności itp. kwestie, bonus ministerialny skurczy się do zera! Innymi słowy w bonusie uzyskaliśmy tyle ile i tak uzyskalibyśmy będąc nadal gminą wiejską.
z CIT, a także dodatkowo (jako miasto na prawach powiatu) kolejne 10,25 % PIT i 1,40 % CIT. Jeśli przeanalizujemy sprawozdania budżetowe z ostatniej dekady istnienia Gminy wiejskiej, dowiemy się, że przeznaczała ona średnio rokrocznie ok. 10,4 mln zł na inwestycje. Te pieniądze sołectwa powinny otrzymywać także po połączeniu, co przez 5 ostatnich lat dałoby 52 mln, których nie otrzymaliśmy. Tym samym 100 mln bonus skurczy nam się do 48 mln. Idźmy dalej. Sołectwa przed połączeniem
z Miastem przynależały do powiatu zielonogórskiego, który w ciągu 7 ostatnich lat tej przynależności, rokrocznie przeznaczał na inwestycje drogowe w gminie 1,8 mln. zł (i to jest kwota bez zimowego utrzymania dróg), czyli mamy kolejne 9 mln zł, które w sołectwa po połączeniu nie zainwestowano. Tym samym bonus pomniejsza nam się już do 39 mln. Ale to nie koniec. W ostatnich latach przed połączeniem Miasto wchodziło w stagnację demograficzną, zaczął pojawiać się nawet trend spadkowy, Gmina zaś sukcesywnie zwiększała swoje zaludnienie, co miało także miejsce po połączeniu i trwa nadal. W chwili likwidacji Gminy zamieszkiwało ją 17,7 tys. osób, natomiast dziś jest to już blisko 21,5 tys., a więc mamy przyrost o ponad 20 % i w dużej mierze są to osoby pracujące i dobrze zarabiające. Dzięki temu wysokość ściąganego podatku PIT sukcesywnie w Gminie rosła (biorąc pod uwagę ostatnią dekadę o średnio prawie 11% rocznie, choć w niektórych latach –
z różnych powodów - były też spadki w porównaniu z rokiem wcześniejszym). Ów ogólny wzrost miał też miejsce także w ostatnich pięciu latach w Dzielnicy i pewnie też na podobnym poziomie. Wraz ze wzrostem ściąganego podatku PIT, oczywistym jest także proporcjonalne do tego wzrostu zwiększenie nakładów na inwestycje. I nawet zakładając tylko rokrocznie 5% wzrost dochodów z PIT, zwykłe nakłady inwestycyjne powiatu i Gminy wiejskiej przez ostatnie 5 lat zwiększyłyby się – jeśli Gmina nadal by funkcjonowała - łącznie o kolejne ok. 10 mln. zł. Oczywiście tych pieniędzy Dzielnica również od Miasta nie otrzymała, tym samym wspomniane wcześniej 39 mln. bonusa, możemy pomniejszyć do ok. 29 mln. Jeśli zaś od tego odejmiemy 22 mln. zł, które Gmina miała już w 2014 r. zagwarantowane z Funduszu Spójności na kanalizację, pozostanie nam już tylko 7 mln. A jeśli uwzględnimy także wzrost wpływów z podatków lokalnych, dzięki wzrostowi liczby ludności itp. kwestie, bonus ministerialny skurczy się do zera! Innymi słowy w bonusie uzyskaliśmy tyle ile i tak uzyskalibyśmy będąc nadal gminą wiejską.
Cóż, ale i tak zaraz odezwą się głosy, że sołectwa
zyskały, bo z takich dodatkowych zewnętrznych funduszy jak np. Zintegrowane
Inwestycje Terytorialne, Miasto odnowiło np. park w Ochli, czy wybudowało
ścieżki rowerowe. Tylko, że te same osoby już nie wspomną, że istnieje np. Program
Rozwoju Obszarów Wiejskich, z których gmina wiejska, gdyby nadal istniała,
mogłaby korzystać i te parki również odnowić. A ścieżki rowerowe, przecież w
większości służą one mieszkańcom tzw. „starej” Zielonej Góry. Od
mieszkańców zaś np. Ochli, słyszę tylko, że boją się wychodzić, czy wyjeżdżać
ze swojej posesji, by nie zostać potrąconym przez pędzących rowerzystów, albo
też dostają mandaty, kiedy w ekspresowym tempie nie zamkną bramy po
wjeździe/wyjeździe na swoją posesję (sytuacji, kiedy są sami, a ścieżka biegnie
pół metra od ich ogrodzenia). Czy naprawdę to były
istotne problemy Miasta i byłej Gminy, które należało w pierwszej kolejności
rozwiązać? Czy też może pospiesznie robiona rowerowa inwestycja, miała służyć zeszłorocznym
wyborom samorządowym… Także obecnie zapowiadane
- jak to ładnie brzmi - strategiczne inwestycje, komu przede wszystkim
będą one służyły? Mieszkańcy sołectw woleliby nakładów finansowych na budowę
chodników
i przede wszystkim dróg gminnych i wewnętrznych, gdzie wiele z nich może nawet jeszcze od wojny nie były naprawiane, albo też nie są w ogóle utwardzone, mimo że istnieją już od 20-30 lat. I wreszcie Budżet Obywatelski, jak można uważać go za sposób rozwiązania problemów inwestycyjnych
w 17 sołectwach. Przecież to jest ruletka, która na dodatek buduje niezdrową atmosferę nie tylko pomiędzy wsiami, ale też nierzadko w obrębie poszczególnych wsi.
i przede wszystkim dróg gminnych i wewnętrznych, gdzie wiele z nich może nawet jeszcze od wojny nie były naprawiane, albo też nie są w ogóle utwardzone, mimo że istnieją już od 20-30 lat. I wreszcie Budżet Obywatelski, jak można uważać go za sposób rozwiązania problemów inwestycyjnych
w 17 sołectwach. Przecież to jest ruletka, która na dodatek buduje niezdrową atmosferę nie tylko pomiędzy wsiami, ale też nierzadko w obrębie poszczególnych wsi.
Przejdźmy teraz do inicjatywy
3% Budżetu Inwestycyjnego dla Dzielnicy.
15 lipca
b.r. pan prezydent Janusz Kubicki
oraz pan przewodniczący Rady Miasta Piotr Barczak otrzymali wniosek (datowany
na 9 lipca), w którym 12 radnych Dzielnicy poprosiło o ustanowienie Budżetu
Inwestycyjnego dla Dzielnicy Nowe Miasto, rokrocznie zasilanego kwotą co
najmniej 3 % całości planowanych na dany rok dochodów Zielonej Góry. Biorąc pod
uwagę np. dochody planowane w tym roku (887 mln.), budżet dla dzielnicy
wyniósłby ok. 26,6 mln. zł. Ta kwota jest uzasadniona kilkoma czynnikami. Po
Pierwsze, jeśli Gmina wiejska nadal by istniała, z jej budżetu oraz z budżetu
powiatu, przeznaczanych by dziś było na inwestycje łącznie ok. 16 mln. zł
rocznie. Jeśli zaś do tego dodałoby się środki możliwe do uzyskania np. ze
wspomnianego PROW, czy też innych źródeł
(np. dotacji celowych itp.), z powodzeniem można by było osiągać na inwestycje kwotę nawet 20 mln. zł rocznie. Po drugie w czasie ostatniej kampanii samorządowej Radny (z klubu prezydenta) Tomasz Sroczyński przekazał medialnie informację (podczas Debaty kandydatów na radnych – okręg nr 3
w Radiu Zielona Góra dnia 01.10.2018 r. godz. 15.40), cyt.: „Bonus połączeniowy kończy się w 2019 roku, jesteśmy po uzgodnieniach z panem prezydentem, będzie finansowanie jeszcze na wyższym poziomie niż to ma miejsce teraz” k.c., czyli musiało to by być więcej niż 20 mln. Akurat te 3 % przekładające się na 26,6 mln. jak najbardziej to by spełniało. Część radnych dzielnicy nie chciała jednak obietnic, chciała faktów i temu miała służyć nasza inicjatywa 3% Budżetu. Pamiętamy przecież niektóre zapowiedzi prezydenta np. o tym, że Rada Dzielnicy będzie miała swój budżet (Łącznik zielonogórski nr 35 z 11 października 2013 r., s. 3). Jak się po połączeniu okazało, niestety swojego budżetu nie otrzymała. Po trzecie 3% Budżet Inwestycyjny dla Dzielnicy jest możliwy do uzyskania bez finansowego uszczerbku dla innych ważnych zadań Miasta. Po czwarte przyniósłby on Dzielnicy stały rozwój, a jej mieszkańców utwierdził w przekonaniu o słuszności przyłączenia Gminy wiejskiej do Miasta. Mimo upływu ponad miesiąca, prezydent na nasz wniosek z 15 lipca niestety nie odpowiedział.
(np. dotacji celowych itp.), z powodzeniem można by było osiągać na inwestycje kwotę nawet 20 mln. zł rocznie. Po drugie w czasie ostatniej kampanii samorządowej Radny (z klubu prezydenta) Tomasz Sroczyński przekazał medialnie informację (podczas Debaty kandydatów na radnych – okręg nr 3
w Radiu Zielona Góra dnia 01.10.2018 r. godz. 15.40), cyt.: „Bonus połączeniowy kończy się w 2019 roku, jesteśmy po uzgodnieniach z panem prezydentem, będzie finansowanie jeszcze na wyższym poziomie niż to ma miejsce teraz” k.c., czyli musiało to by być więcej niż 20 mln. Akurat te 3 % przekładające się na 26,6 mln. jak najbardziej to by spełniało. Część radnych dzielnicy nie chciała jednak obietnic, chciała faktów i temu miała służyć nasza inicjatywa 3% Budżetu. Pamiętamy przecież niektóre zapowiedzi prezydenta np. o tym, że Rada Dzielnicy będzie miała swój budżet (Łącznik zielonogórski nr 35 z 11 października 2013 r., s. 3). Jak się po połączeniu okazało, niestety swojego budżetu nie otrzymała. Po trzecie 3% Budżet Inwestycyjny dla Dzielnicy jest możliwy do uzyskania bez finansowego uszczerbku dla innych ważnych zadań Miasta. Po czwarte przyniósłby on Dzielnicy stały rozwój, a jej mieszkańców utwierdził w przekonaniu o słuszności przyłączenia Gminy wiejskiej do Miasta. Mimo upływu ponad miesiąca, prezydent na nasz wniosek z 15 lipca niestety nie odpowiedział.
Zależało nam na czasie, by już we wrześniu poddać
projekt uchwały pod głosowanie Rady Miasta, by była szansa uruchomienia Budżetu
Inwestycyjnego dla Dzielnicy, jeszcze w ramach uchwały budżetowej na 2020 r.
Dlatego
też 26 lipca b.r. grupa 4 radnych dzielnicowych (Paweł Towpik, Anna Jankowska,
Dorota Bojar i Krzysztof Wołczyński), spełniając wszelkie wymogi statutowe,
złożyła do przewodniczącego Rady Dzielnicy Zenona Rabędy oraz przewodniczącego
Zarządu Dzielnicy Sebastiana Jagiełowicza stanowisko o potrzebie przygotowania
projektu Uchwały o ustanowieniu corocznie zasilanego Budżetu
Inwestycyjnego dla Dzielnicy Nowe Miasto w wysokości 3% dochodów
Zielonej Góry. W stanowisku wyjaśnialiśmy potrzebę utworzenia takiego budżetu i
zasady jego działania (na marginesie takie same jak w przypadku bonusa
przyłączeniowego). Napisaliśmy też, cyt.: „Prosimy o wprowadzenie
niniejszego stanowiska do porządku obrad na najbliższej sesji Rady Dzielnicy w
celu poddania go pod głosowanie wszystkich 21 radnych Dzielnicy” k.c.,
czyli sesji 19 sierpnia b.r. Zapewne
głosowanie to zakończyłoby się pozytywnie, bowiem część radnych głosowałaby za,
a pozostała część, przeciwna powołaniu takiego budżetu, musiałaby od głosowania
się wstrzymać, bo jak później osoby takie wytłumaczyłyby się mieszkańcom wsi,
które reprezentują,
z głosowania przeciw… Stanowisko zostałoby przyjęte, obligowałoby ono władze Dzielnicy do przygotowania pożądanego projektu uchwały, a co najmniej do udzielenia konkretnej pomocy radnym, którzy by taki projekt przygotowywali. Ktoś może zapytać, dlaczego jako radni dzielnicowi od razu sami nie przedłożyliśmy projektu uchwały powołującej taki Budżet. Powód jest prosty. Przy takim projekcie konieczne jest dołączenie do niego opinii prawników i skarbnika Miasta. Doświadczeni sytuacją, kiedy nieraz miesiącami nie odpowiada się na nasze interpelacje, czy inne pisma, a jak już jest odpowiedź, to często niejednoznaczna, uznaliśmy, że szybciej uzyskamy te opinie, jeśli zaangażujemy w to władze Dzielnicy.
z głosowania przeciw… Stanowisko zostałoby przyjęte, obligowałoby ono władze Dzielnicy do przygotowania pożądanego projektu uchwały, a co najmniej do udzielenia konkretnej pomocy radnym, którzy by taki projekt przygotowywali. Ktoś może zapytać, dlaczego jako radni dzielnicowi od razu sami nie przedłożyliśmy projektu uchwały powołującej taki Budżet. Powód jest prosty. Przy takim projekcie konieczne jest dołączenie do niego opinii prawników i skarbnika Miasta. Doświadczeni sytuacją, kiedy nieraz miesiącami nie odpowiada się na nasze interpelacje, czy inne pisma, a jak już jest odpowiedź, to często niejednoznaczna, uznaliśmy, że szybciej uzyskamy te opinie, jeśli zaangażujemy w to władze Dzielnicy.
W § 112. pkt. 3 Statutu Dzielnicy
czytamy, cyt: Na wniosek Zarządu, Przewodniczący Rady jest
obowiązany wprowadzić do porządku obrad najbliższej sesji projekt uchwały,
jeżeli wpłynął on do Rady co najmniej na 7 dni przed dniem rozpoczęcia
sesji. Co prawda Statut Dzielnicy nie reguluje odrębnym zapisem wprowadzanie
do porządku obrad stanowisk radnych (mimo, że głosowania nad takowymi np.
w § 113 przewiduje), z prawnej zasady tzw. racjonalnego
ustawodawcy, czy też według wykładni celowości oczywistym jest, że § 112.
pkt. 3 dotyczy także wprowadzania do porządku obrad owych stanowisk, są one
bowiem wg literatury prawnej także rodzajem uchwał.
Niestety władze Dzielnicy – które przecież powinny
szczególnie dbać o dobro tejże Dzielnicy - zdecydowały o storpedowaniu tej inicjatywy
uchwałodawczej. Przewodniczący Zarządu Dzielnicy Sebastian Jagiełowicz
(jednocześnie radny z sołectwa Racula) oraz jego zastępcy Jerzy Szczepski
(radny z sołectwa Przylep) i Jerzy Żetecki (radny z sołectwa Zawada) zaniechali
wnioskowania do przewodniczącego Rady Dzielnicy o wniesienie stanowiska do
porządku obrad sesji. Podobnie też przewodniczący Rady Dzielnicy Zenon Rabęda
(radny z sołectwa Stary Kisielin) mimo, ze znał
sprawę, nie wprowadzili stanowiska do porządku obrad minionej sesji. Zapytany
na sesji, czemu tak postąpił, odpowiedział, że nie zrozumiał naszego wniosku.
Jest oczywistym, że zaniechanie wprowadzenia tego stanowiska
do porządku obrad sesji Rady Dzielnicy było celowe. Władze Dzielnicy doskonale
wiedziały, że jeśli nie wprowadzą stanowiska do porządku obrad, radni którzy
chcieli poddać je pod głosowanie, a tym samym doprowadzić do podjęcia prac nad
uchwałą budżetu dla Dzielnicy, będą musieli wnioskować o wprowadzenie
stanowiska do porządku obrad już podczas sesji, ale wtedy to wprowadzenie
będzie musiało w myśl § 112 pkt. 1
uzyskać zgodę bezwzględnej większości głosów ustawowego składu Rady, czyli 11 osób. Prowadzący obrady
Zenon Rabęda doskonale wiedział, że tych 11 głosów nie będzie, gdyż z
początkowo popierających 3% Budżet
12 osób, dwie się wycofały (pytanie czy nie bez nacisków), jedna zaś nie była obecna na sesji.
Tak więc mimo, że 9 radnych głosowało ZA, nikt nie głosował PRZECIW, dzięki 7 radnym, którzy wstrzymali się od głosu, stanowisko nie zostało przyjęte do porządku obrad, a tym samym osoby wstrzymujące się zadecydowały o odrzuceniu inicjatywy corocznego Budżetu Inwestycyjnego dla Dzielnicy w wysokości ok. 26 mln. zł. Odpowiedzialność za to ponoszą także osoby nieobecne na sesji. Dziwnym też trafem, prawie wszystkie osoby wstrzymujące się lub nieobecne albo zostały namaszczone na poszczególne funkcje w Dzielnicy przez prezydenta Kubickiego, albo startowały
w wyborach samorządowych z jego komitetu, albo też Miasto jest ich pracodawcą…
12 osób, dwie się wycofały (pytanie czy nie bez nacisków), jedna zaś nie była obecna na sesji.
Tak więc mimo, że 9 radnych głosowało ZA, nikt nie głosował PRZECIW, dzięki 7 radnym, którzy wstrzymali się od głosu, stanowisko nie zostało przyjęte do porządku obrad, a tym samym osoby wstrzymujące się zadecydowały o odrzuceniu inicjatywy corocznego Budżetu Inwestycyjnego dla Dzielnicy w wysokości ok. 26 mln. zł. Odpowiedzialność za to ponoszą także osoby nieobecne na sesji. Dziwnym też trafem, prawie wszystkie osoby wstrzymujące się lub nieobecne albo zostały namaszczone na poszczególne funkcje w Dzielnicy przez prezydenta Kubickiego, albo startowały
w wyborach samorządowych z jego komitetu, albo też Miasto jest ich pracodawcą…
Nie przypadkowo też w tym samym dniu co
feralna sesja, prezydent Kubicki zapowiedział
w prasie powołanie Funduszu Dzielnicowego. Oferowane przez prezydenta 4 mln. rocznie na
17 sołectw, to nie jest wnioskowane przez 9 radnych 26 mln. Co się uda zrobić za te 4 mln, dzieląc je na tyle wsi? Jakie inwestycje można przeprowadzić za 235 tys. przy dzisiejszych cenach –
130 m chodnika z 4 lampami?
w prasie powołanie Funduszu Dzielnicowego. Oferowane przez prezydenta 4 mln. rocznie na
17 sołectw, to nie jest wnioskowane przez 9 radnych 26 mln. Co się uda zrobić za te 4 mln, dzieląc je na tyle wsi? Jakie inwestycje można przeprowadzić za 235 tys. przy dzisiejszych cenach –
130 m chodnika z 4 lampami?
Dnia 19 sierpnia b.r. doszło
po raz pierwszy w blisko 5-letniej już historii Rady Dzielnicy do próby
rozpoczęcia prac nad uchwałą będącą inicjatywą radnych Dzielnicy. I od razu
zostało to
w ordynarny sposób spacyfikowane. Mam nadzieję, że takie świadome niedopełnienie obowiązków, takie działanie w złej wierze będzie podlegać ocenie stosownych organów, może nawet z wymiarem sprawiedliwości włącznie.
w ordynarny sposób spacyfikowane. Mam nadzieję, że takie świadome niedopełnienie obowiązków, takie działanie w złej wierze będzie podlegać ocenie stosownych organów, może nawet z wymiarem sprawiedliwości włącznie.
Korzystając z okazji proszę
wszystkich Radnych Miasta o wsparcie projektu 3% Budżetu Inwestycyjnego dla
Dzielnicy Nowe Miasto. Ogólne proponowane zasady jego funkcjonowania są
następujące. Najpierw kwota odpowiadająca min. 3 % dochodów Miasta, byłaby
rozdzielana na poszczególne sołectwa, proporcjonalnie do ilości ich
mieszkańców. Następnie sołtysi zbieraliby od mieszkańców swoich sołectw wnioski
odnośnie podjęcia konkretnych inwestycji. Po ich zebraniu, wspólnie ze swoimi
radnymi dzielnicowymi i miejskimi konsultowaliby te propozycje ze stosownymi
departamentami Urzędu Miasta, które m.in. pomagałyby określić realny rząd
wielkości kosztów tych inwestycji. W dalszej kolejności mieszkańcy
poszczególnych sołectw, znając przypadającą na ich sołectwo kwotę z Budżetu
Inwestycyjnego Dzielnicy, decydowaliby w drodze głosowania na Zebraniu Wiejskim,
jakie z zaproponowanych i skonsultowanych wcześniej inwestycji mają być w danym
nadchodzącym roku budżetowym realizowane. Głosowania te skutkowałyby podjęciem
stosownych uchwał Zebrań Wiejskich. Następnie przegłosowane inwestycje byłyby
pozytywnie opiniowane na najbliższej po Zebraniu Wiejskim sesji Rady Dzielnicy
i wreszcie wprowadzane przez Radę Miasta do uchwały budżetowej Miasta Zielona
Góra. Jeśli jakieś sołectwo nie wykorzystałoby całej przysługującej mu w danym
roku kwoty z Budżetu Inwestycyjnego Dzielnicy, wtedy takie środki finansowe
przechodziłaby na rok następny (sołectwo by ich nie traciło). Wszystko więc
działałoby dokładnie tak samo, jak przy funkcjonującym przez ostatnie 5 lat
„Funduszu integracyjnym”.
Osoby zainteresowane większą
ilością szczegółów odnośnie „bonusa ministerialnego”, projektu 3% Budżetu
Inwestycyjnego dla Dzielnicy, zainteresowanych tym, co się dzieje na sesjach
Rady Dzielnicy oraz różnymi problemami szczególnie Ochli, zapraszam na stronę www.naszaochla.zgora.pl
Dziękuję uprzejmie za
uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz, ukaże się on, po jego zatwierdzeniu przez moderatora.