czwartek, 22 sierpnia 2019

Władze Dzielnicy blokują inicjatywę części radnych odn. ustanowienia 3% Budżetu Inwestycyjnego Dzielnicy.

   Dnia 19 sierpnia b.r. na sesji Rady Dzielnicy miało zostać poddane pod głosowanie wszystkich radnych stanowisko czterech radnych (moje oraz Anny Jankowskiej, Doroty Bojar i Krzysztofa Wołczyńskiego) o potrzebie przygotowania projektu Uchwały o ustanowieniu corocznie zasilanego Budżetu Inwestycyjnego dla Dzielnicy Nowe Miasto w wysokości 3% dochodów Zielonej Góry. Pisałem o tym tu:
   Jeśli to stanowisko zostałoby poddane pod głosowanie całej Rady Dzielnicy, zapewne głosowanie to zakończyłoby się pozytywnie, bowiem część radnych głosowałaby za, a pozostała część, przeciwna powołaniu takiego budżetu, musiałaby od głosowania się wstrzymać, bo jak później osoby takie wytłumaczyłyby się mieszkańcom wsi, które reprezentują, z głosowania przeciw… Skoro zaś stanowisko zostałoby przyjęte, obligowałoby ono władze Dzielnicy do przygotowania projektu uchwały, która powoływałaby wspomniany Budżet Inwestycyjny dla Dzielnicy Nowe Miasto, a co najmniej do udzielenia konkretnej pomocy radnym, którzy by taki projekt przygotowywali. Stanowisko trzeba było przyjąć już teraz, by do kolejnej wrześniowej sesji zdążyć z przygotowaniem projektu uchwały. I jeśli we wrześniu projekt ten zostałby pozytywnie przegłosowany przez Radę Dzielnicy (a trudno zakładać, że byłoby inaczej, skoro więcej jest radnych popierających ustanowienie tegoż budżetu, niż takich, którzy wbrew potrzebom Dzielnicy odważyliby się głosować przeciw), wtedy już we wrześniu projekt ten poszedłby pod głosowanie Rady Miasta. Tam byłoby znacznie trudniej o sukces, ale jeśli by przeszedł w Radzie Miasta, te 3 % musiałoby zostać uwzględnione już w planie budżetowym na 2020 r. Ponieważ prace nad nim zaczynają się już we wrześniu, potrzebny wiec był pośpiech.  

   W § 112. pkt. 3 Statutu Dzielnicy czytamy, cyt: Na wniosek Zarządu, Przewodniczący Rady jest obowiązany wprowadzić do porządku obrad najbliższej sesji projekt uchwały, jeżeli wpłynął on do Rady co najmniej na 7 dni przed dniem rozpoczęcia sesji. Ponieważ Statut Dzielnicy żadnym zdaniem nie reguluje wprowadzania na porządek obrad stanowisk radnych (mimo, że głosowania nad takowymi np. w  § 113 przewiduje), z prawnej zasady tzw. racjonalnego ustawodawcy oraz według wykładni celowości, oczywistym jest, że § 112. pkt. 3  dotyczy także wprowadzania do porządku obrad owych stanowisk.

   Dokument stanowiska wpłynął 26 lipca b.r., a więc z zachowaniem wymaganego 7-dniowego terminu (sesja 19 sierpnia), jasno przedstawiał pomysł Budżetu Inwestycyjnego i uzasadniał potrzebę jego powołania. Zgłaszający go radni wyraźnie też wnioskowali w nim o umieszczenie stanowiska w porządku obrad najbliższej sesji. Niestety mimo tego wszystkiego władze Dzielnicy – które przecież powinny szczególnie dbać o dobro tejże Dzielnicy - zdecydowały o storpedowaniu tej inicjatywy uchwałodawczej. Choć przewodniczący Zarządu Dzielnicy Nowe Miasto Sebastian Jagiełowicz (jednocześnie radny z sołectwa Racula) otrzymał nasze pismo, to ani on, ani też jego zastępcy, czyli Jerzy Szczepski (radny z sołectwa Przylep) i Jerzy Żetecki (radny z sołectwa Zawada) nie zawnioskowali do przewodniczącego Rady Dzielnicy o wniesienie stanowiska do porządku obrad sesji. Podobnie też rzeczony przewodniczący Rady Dzielnicy Zenon Rabęda (radny z sołectwa Stary Kisielin), mimo że znał sprawę, nie wprowadzili przedmiotowego stanowiska do porządku obrad minionej sesji. Nie sprzeciwiły się takiemu postępowaniu także jego zastępczynie, czyli Agnieszka Kozakiewicz (radna z sołectwa Łężyca obręb Czarkowo) i Klaudia Baranowska (radna z sołectwa Przylep).
Przewodniczący Rabęda, zapytany na sesji, czemu tak postąpił, odpowiedział, że nie zrozumiał naszego wniosku. A przecież czarno na białym napisane było, cyt.: „Prosimy o wprowadzenie niniejszego stanowiska do porządku obrad na najbliższej sesji Rady Dzielnicy w celu poddania go pod głosowanie wszystkich 21 radnych Dzielnicy”. Czy zrozumienie tych słów przekracza zdolności człowieka, który przez bodaj dwie kadencje pełnił obowiązki przewodniczącego Rady Gminy i drugą już kadencję pełni obowiązki przewodniczącego Rady Dzielnicy? No przecież nie, zaniechanie wprowadzenia stanowiska do porządku obrad sesji było celowe i odpowiadają za to wszystkie powyżej wymienione osoby z Zarządu Dzielnicy i prezydium Rady Dzielnicy, przy czym niektóre z nich odpowiadają z racji bezpośredniego i świadomego zaniechania wprowadzenia stanowiska do porządku obrad, inne zaś z racji nie interesowania się, jakie dokumenty wpływają do przewodniczącego Zarządu i Rady Dzielnicy i co z nimi ci przewodniczący robią.
Władze Dzielnicy doskonale wiedziały, że jeśli nie wprowadzą stanowiska do porządku obrad, radni którzy chcieli poddać je pod głosowanie, a tym samym doprowadzić do podjęcia prac nad uchwałą powołującą min. 3 % Budżet Inwestycyjny, będą mogli jeszcze wnioskować o wprowadzenie stanowiska do porządku obrad już podczas sesji, ale wtedy to wprowadzenie będzie musiało uzyskać zgodę 11 radnych, w myśl § 112 pkt. 1, cyt: "Rada, na wniosek radnego lub Zarządu, może wprowadzić zmiany w porządku obrad bezwzględną większością głosów ustawowego składu Rady". Prowadzący obrady Zenon Rabęda doskonale wiedział, że tych 11 głosów nie będzie.

W lipcu b.r. projekt powołania Budżetu Inwestycyjnego dla Dzielnicy w wysokości 3 % dochodów miasta poparło we wniosku do prezydenta Kubickiego aż 12 radnych (podaję w porządku alfabetycznym): Brońska Sylwia (Zawada), Bojar Dorota (Ochla), Jankowska Anna (Racula), Karwacki Marek (Zatonie), Lubojański Michał (Krępa), Momot Mieczysław (Przylep), Rypson Ireneusz (Sucha), Sarnecki Damian (Nowy Kisielin), Szczepski Jerzy (Przylep), Towpik Paweł (Ochla), Wąsik Andrzej (Stary Kisielin), Wołczyński Krzysztof (Łężyca). Pisałem o tym tu: https://www.naszaochla.zgora.pl/2019/07/wniosek-radnych-o-utworzenie-corocznego.html
Niestety na sesji okazało się, że początkowe poparcie 12 radnych skurczyło się do 9 osób. Radny Jerzy Szczepski (Przylep) w dniu sesji, jeszcze w trakcie prac komisji stwierdził, że nie poprze przedmiotowego stanowiska i żądał wykreślenia jego podpisu ze wspomnianego wniosku do prezydenta. Podczas głosowania nad wprowadzeniem stanowiska do porządku obrad, uchylił się od głosu. Podobnie też, choć nie tak ostentacyjnie, zmienił swoje zdanie także radny Damian Sarnecki (Nowy Kisielin), który również wstrzymał się od głosu. Natomiast radny Andrzej Wąsik po prostu na sesję nie przybył (nie wiem, czy celowo, czy też jego nieobecność miała jakies prywatnie ważne uzasadnienie).
Na sesję nie przyszli także radni: Sebastian Jagiełowicz (Racula), Roman Rekut (Drzonków), Klaudia Baranowska (Przylep), Agnieszka Kozakiewicz (Łężyca-Czarkowo). Wszystkie te osoby wcześniej nie poparły wspomnianego wniosku do prezydenta, podobnie jak obecni na sesji i również wstrzymujący się od głosowania radni: Grzegorz Krystians (Łężyca), Janina Mała (Drzonków), Zenon Rabęda (Stary Kisielin), Krzysztof Sroczyński (Racula), Jerzy Żetecki (Zawada).
Tak więc 9 radnych głosowało ZA, zaś 7 wstrzymało się od głosu. Dzięki § 112 pkt. 1 te 7 głosów wstrzymujących się było równoznaczne z 7 głosami przeciw, równoznaczne z odrzuceniem wnoszonego stanowiska, a tym samym odrzuceniem inicjatywy corocznego Budżetu Inwestycyjnego dla Dzielnicy Nowe Miasto w wysokości min. 3 % dochodów Zielonej Góry.  Jestem pewien, że większość wstrzymujących się radnych na pewno doskonale wiedziała o § 112 pkt. 1, a ci którzy być może nie wiedzieli i tak ich to nie usprawiedliwia, bo nie popierając bardzo dobrej dla Dzielnicy inicjatywy (a przy tym nieszkodliwej dla tzw. starego Miasta), powinni wiedzieć jakie tego będą konsekwencje.  

Przypomnę, że te min. 3 % dawałoby ok. 26,5 mln zł rocznie do podziału na 17 wsi, proporcjonalnie do liczby ich mieszkańców, co potem rozdysponowywane by było na konkretne inwestycje przez mieszkańców (na zebraniach sołeckich). Ostatecznie, prócz mojej osoby poparli ten projekt: Sylwia Brońska (Zawada), Dorota Bojar (Ochla), Anna Jankowska (Racula), Marek Karwacki (Zatonie), Michał Lubojański (Krępa), Mieczysław Momot (Przylep), Ireneusz Rypson (Sucha), Krzysztof Wołczyński (Łężyca). Chciałbym tym radnym bardzo serdecznie podziękować. Szczególnie zaś moje sowa uznania kieruję do Pani Anny Jankowskiej, Pani Doroty Bojar i Pana Krzysztofa Wołczyńskiego, za ich merytoryczne argumenty na rzecz omawianej inicjatywy, jakie starali się przekazać w trakcie obrad komisji i podczas sesji.



Odnośnie pozostałych radnych dzielnicowych napiszę tylko tyle: kogo reprezentujecie jako radni? bo na pewno nie mieszkańców Dzielnicy, dla których dobra powinniście działać. Tak wiem, namaszczenie przez prezydenta Kubickiego na funkcje przewodniczących Zarządów Dzielnicy, czy przewodniczących Rady Dzielnicy, startowanie w ostatnich wyborach samorządowych do Rady Miasta z komitetu prezydenta Kubickiego, czy Miasto jako pracodawca, zobowiązują… Co tam staranie się o jakieś gwarantowane większe i rokrocznie przydzielane pieniądze na inwestycje w Dzielnicy, co tam komunalne potrzeby jej mieszkańców, zawsze da się znaleźć dobrą wymówkę, albo choć zrobić dobrą minę do złej gry... 

Dnia 19 sierpnia b.r. doszło po raz PIERWSZY w blisko 5-letniej już historii Rady Dzielnicy do próby rozpoczęcia prac nad uchwałą będącą inicjatywą radnych Dzielnicy. I od razu zostało to przez władze Dzielnicy w ordynarny sposób spacyfikowane. Czy wcześniejsze niewprowadzenie - mimo stosownego wniosku - stanowiska radnych do porządku obrad, nie jest działaniem sprzecznym z § 112. pkt. 3 i jego wykładnią? Bo jeśli tak, to byłoby to świadomym niedopełnieniem obowiązków, a tym samym powinno wtedy podlegać ocenie wymiaru sprawiedliwości.

Zachodzi też pytanie, czy wszystko to działo się w porozumieniu z władzami Miasta? Tego nie wiem, ale chyba nie przypadkowo akurat w tym samym dniu co feralna sesja prezydent Kubicki zapowiedział w prasie powołanie Funduszu Dzielnicowego, który ma wyjść naprzeciw potrzebom Dzielnicy. Ale czy naprawdę? Uważam, że jest to tylko zamiecenie problemów pod dywan, pijarowski chwyt, który niezorientowanym mieszkańcom Dzielnicy ma zamydlić oczy, kolejnym niby sukcesem. Oferowane przez prezydenta 4 mln. rocznie na 17 sołectw, to nie jest wnioskowane przez 9 radnych min. 26 mln. zł. Co się uda zrobić za te 4 mln, dzieląc to na tyle wsi? Ile wyjdzie, po 235 tys.? I co się za to wybuduje przy dzisiejszych cenach – 130 m chodnika z lampami?  

   Problem polega na tym, że kończący się już bonus to pieniądze (jak sama nazwa wskazuje) dodatkowe i nie miasta, a ministerstwa (dodatkowe 5% ze ściąganego z całego obszaru miasta podatku PIT za połączenie. Prócz tego przez 5 ostatnich lat rokrocznie Dzielnica powinna dostawać także te pieniądze, które wcześniej szły na inwestycje z budżetu Gminy oraz z budżetu powiatu zielonogórskiego. Tylko bowiem wtedy bonus byłby rzeczywistym dla nas bonusem. Miasto ma prawie 38 % udział w zbieranym na terenie Dzielnicy podatku PIT oraz 6,71% z CIT, a także dodatkowo (jako miasto na prawach powiatu) kolejne 10,25 % PIT i 1,40 % CIT. Z tych podatków za czasów gminy wiejskiej z budżetu gminy szło średnio rokrocznie ok. 10,4 mln i średnio ok. 1,8 mln z powiatu, na inwestycje na terenie Gminy: 5 lat x 10,4 mln + 5 x 1,8 mln, to mamy już 61 mln zł, których nie otrzymaliśmy w ciągu tych 5 lat po połączeniu z miastem. A przecież ta wartość mogłyby być jeszcze o kilka mln. większa, bo cały czas rośnie liczba mieszkańców Dzielnicy (w 2014 r. było nas ok. 17,7 tys. a dziś jest 21,5 tys., ok. 21% więcej), a przez to z roku na rok ściągany jest większy PIT. A do tego środki finansowe z innych źródeł, np. 22 mln pozyskane z Funduszu Spójności już w 2014 r. na kanalizację itd. itp… Jeśli to wszystko co zyskalibyśmy będąc nadal gminą wiejską i co powinniśmy rokrocznie dostawać teraz od Miasta, odejmiemy od owych 100 mln bonusa (który przecież i tak nie był pieniędzmi miasta, tylko ministerstwa finansów), okaże się, że bonus skurczy się w zasadzie do ZERA! Mówią nam też o wybudowanych ścieżkach rowerowych, czy innych podobnych inwestycjach. Poważnie, to były problemy Dzielnicy, które należało w pierwszej kolejności rozwiązać? Przecież te ścieżki itp. to była przede wszystkim kiełbasa wyborcza dla mieszkańców tzw. starej Zielonej Góry i powstały one w większości z pieniędzy zewnętrznych. Zresztą, część z inwestycji np. parki, możliwa by była do realizacji także za istnienia Gminy, np. dzięki pozyskiwaniu środków z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Finansowo nie zyskaliśmy więc nic, ale przy tym straciliśmy niezależność, możliwość decydowania sami o sobie. Bo naprawdę nie jest tym ok. 1,3 mln. Budżet Obywatelski – zwykła ruletka, która nie tylko rozbija jedność mieszkańców w obrębie Dzielnicy, ale nawet buduje niezdrową atmosferę w obrębie poszczególnych sołectw.


P.S. 23 sierpnia 2019 r.
Wg informacji udzielonych mi telefonicznie przez  radnego Andrzeja Wąsika, jego nieobecność na sesji spowodowana była udziałem w grupowym wyjeździe urlopowym kilkaset kilometrów poza Zieloną Górę, którego termin i rezerwacje ustalane były prawie rok wcześniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz, ukaże się on, po jego zatwierdzeniu przez moderatora.