Pani posłanka Anita Kucharska-Dziedzic (mieszkanka Ochli) niedawno poinformowała mnie o trwających w Sejmie pracach nad nowelizacją Ustawy o funduszu sołeckim i z racji tego, że jako radny Dzielnicy i członek Rady Sołeckiej w Ochli mam z tym funduszem bezpośrednio do czynienia, poprosiła mnie o opinię. Co prawda powodem wspomnianych działań nad nowelizacją jest przede wszystkim chęć uregulowania sprawy dofinansowania tych funduszy ze środków Budżetu Państwa, jednak uznałem, że jest to dobry moment do przekazania także innych konkretnych i praktycznych uwag, dotyczących spraw i problemów związanych z tym funduszem, nad którymi również powinna rozpocząć się poselska debata.
Moim zdaniem zmiany, jakie powinno uwzględnić się w nowelizowanej ustawie o funduszu sołeckim, to:
1) Likwidacja
podziału na fundusz „twardy i miękki” oraz procentowe „widełki” określające
możliwe wydatki na integrację.
Fundusz sołecki jest corocznie przez władze miasta dzielony
na tzw.:
- „twardy”, którego wielkość poznajemy w sierpniu roku
poprzedzającego rok, na który fundusz ten jest przeznaczony, zaś mieszkańcy wsi
muszą zadecydować o jego przeznaczeniu do końca września tegoż poprzedzającego
roku; pieniądze z tego funduszu muszą być przeznaczone na cele inwestycyjne wsi
(np. budowa chodnika lub parkingu, niewielkie remonty świetlicy wiejskiej,
jakaś mała architektura w parku, doposażenie placu zabaw lub boiska, jakaś
lampa przyuliczna itp.); wszystkie cele muszą być zrealizowane do końca
następnego roku kalendarzowego, inaczej kwota przepada; we wrześniu 2019 r. zebranie
wiejskie w Ochli rozdysponowało na 2020 r. fundusz „twardy” = 56 700
zł.
- „miękki”, którego wartość poznajemy w styczniu i
mieszkańcy wsi muszą zdecydować o jego rozdysponowaniu do końca marca; musi on
być przeznaczony na cele integracyjne wsi (np. na imprezy na świetlicy
wiejskiej z okazji jakiś dni typu Dzień Kobiet, Dzień Dziecka, albo świąt np.
Spotkanie Opłatkowe; można z tego organizować wycieczki, jakieś warsztaty,
wystawy; można zakupić sprzęt na świetlicę, który w takich imprezach będzie
pomocny itp.); wszystkie cele muszą być zrealizowane w tym
samym roku, co głosowanie, inaczej kwota przepadnie; w lutym 2020 r.
rozdysponowało na cały 2020 r. „miękki” fundusz = 13 674 zł.
Łącznie więc na 2020 r. w ramach funduszu sołeckiego Ochla
otrzymała do dyspozycji kwotę niespełna 70 400 zł.
Jeśli „miękki” i „twardy” fundusz pochodzą z tych samych
źródeł, to taki podział na „miękki” i „twardy” powinien zostać zlikwidowany.
Powinien też być tym samym jeden termin czasowy w ramach którego sołtys informowany
by był o kwocie całości funduszu. Tym terminem może być sierpień (jak w
przypadku obecnego funduszu „twardego”), a termin rozdysponowania kwoty przez
zebranie wiejskie powinien mieć miejsce nie do końca września, a do końca
października; względnie informacja powinna dojść jeszcze w lipcu, a
rozdysponowanie mogłoby wtedy pozostać w terminie do końca września. Rozumiem,
że „miękki” fundusz ma zwiększać integrację mieszkańców. Co prawda nie jestem
przekonany do tego, czy faktycznie tak jest, bo zazwyczaj w imprezach
uczestniczy garstka tych samych osób. Ale powiedzmy, że ma to sens i jakieś
pieniądze na integrację powinny być wydzielone, by tę rzeczywistą integrację
wiejską jakoś samorządowo wesprzeć. Można to zrobić, ale nie poprzez
wydzielenie twardej kwoty jak ma to miejsce obecnie, ale poprzez wskazanie
przedziału procentowego, określającego ile na tą integrację można wydać. Przykładowo
jeśli obecnie jest to 19,42% (tyle wychodzi z powyżej podanych kwot), to lepiej
by było wprowadzić przedział, że minimum musi to wynosić np. 10%, a maksimum
może wynosić 30 % całości funduszu. Wtedy w danym roku, w zależności od potrzeb
mieszkańców i ich pomysłów, będzie można nieco więcej przeznaczyć albo na
integrację, albo też na inwestycje.
Natomiast przy obecnym modelu, czasami na siłę wymyśla się
wydatki integracyjne by nie stracić żadnej przydzielonej złotówki, kiedy jednocześnie
niewiele środków brakuje w funduszu „twardym”, by coś zakończyć, lub w ogóle
się podjąć jakiejś potrzebnej we wsi mniejszej inwestycji, albo też nie można
zrobić jakiejś ciekawej i pożytecznej inicjatywy integracyjnej, bo brakuje na
nią środków z owego funduszu „miękkiego”.
2. Likwidacja podziału kosztów danego
przedsięwzięcia na „zakupy” i „usługi”, ewentualna bezproblemowa korekta pod
koniec roku, zamiast do 31 października.
Tak jak konieczne jest wprowadzenie większej elastyczności w
rozdysponowywaniu środków funduszu pomiędzy integrację i inwestycje, tak też
konieczne jest wprowadzenie większej elastyczności, jeśli chodzi o z góry
wymagany podział środków finansowych danego zadania, podział pomiędzy środki
przeznaczane na „zakupy”, a środki przeznaczane na „usługi”.
Mamy bowiem trudności, jeśli chodzi o zmianę przeznaczenia środków funduszu w trakcie roku jego realizacji. Nie chodzi tu o ewentualną zmianę przedsięwzięć lub ich zakresu przewidzianych do realizacji w ramach funduszu, co ustawa w Art. 7.1 dopuszcza „nie wcześniej niż po uchwaleniu budżetu gminy na dany rok i nie później niż do dnia 31 października danego roku budżetowego”, tylko o konieczność podania do wójta (w naszym przypadku do stosownych urzędników prezydenta Zielonej Góry), ścisłych wydatków na dany cel w rozbiciu na „zakupy” i „usługi”, daleko wcześniej zanim jesteśmy w stanie szczegółowo je zaplanować. Dane zadanie przyjęte przez mieszkańców do realizacji, nie tylko zaszeregowywane jest do konkretnego tzw. „rozdziału wydatków”, co dodatkowo też wymagane jest szczegółowe określenie, jaki zakres kosztów danego zadania będzie przeznaczony na „zakupy”, a jaki na „usługi”. Rozumiem, że może to wynika ze sposobu prowadzenia księgowości samorządu, niemniej to bardzo wiąże ręce, bo przeznaczając w styczniu np. 4000 zł na grudniowe Mikołajki, już w styczniu trzeba podać ile dokładnie wydamy za niemal rok na „zakupy” (np. zakup paczek, choinki, czy ozdób), a ile na „usługi” (np. zatrudnienie Mikołaja przebierańca itp.). Przecież w styczniu mało który „Mikołaj” zgodzi się na ustalenia z tak dużym wyprzedzeniem. Podobnie jest w przypadku jakiegoś zakupu z jednoczesną instalacją na świetlicy wiejskiej. Skąd mamy wiedzieć, że w międzyczasie cena się nie zmieni, albo też robocizna nie będzie droższa; i nawet nie z powodu wzrostu cen, ale np. z faktu, że w trakcie montażu okaże się, iż z jakiś powodów potrwa on znacznie dłużej, czy też trzeba będzie dokupić jakieś dodatkowe rzeczy do instalacji. Czasami wpisuje się jakąś kwotę, a potem okazuje się (mimo tego, że naprawdę było to przemyślane), że jednak np. trzeba dać więcej na „usługi”, a jednocześnie można by było poradzić sobie z „zakupami” z nieco mniejszą ilością pieniędzy. I wszystko byłoby ok., jeśli można by było te pieniądze tak pomiędzy „usługami” i „zakupami” przesunąć. Ale NIE, tak nie można. Trzeba szukać, czy mamy inne zadanie, które zostało zaszeregowane pod ten sam tzw. „rozdział księgowy” i jeśli takie mamy (a nie zawsze tak jest), to czy jego kwotę na „usługi” możemy pomniejszyć, albo też czy coś z niej zostało (jeśli zadanie jest już wykonane). Jeśli zaś nie mamy takiego zadania z wolnymi i wystarczającymi środkami w odpowiednim worku „usługi”/„zakupy”, wtedy możemy jedynie wnioskować do władz miasta, by zmieniły kwoty w podziale „usługi”/„zakupy”, co ponoć może nastąpić jedynie w drodze uchwały rady miasta. Tym samym też urzędnicy miejscy, chcąc nie otwierać całej tej procedury, utrudniają wprowadzenie takiej zmiany, a czasami (jak już jest po 31 października) taka zmiana jest po prostu niemożliwa.
Mamy bowiem trudności, jeśli chodzi o zmianę przeznaczenia środków funduszu w trakcie roku jego realizacji. Nie chodzi tu o ewentualną zmianę przedsięwzięć lub ich zakresu przewidzianych do realizacji w ramach funduszu, co ustawa w Art. 7.1 dopuszcza „nie wcześniej niż po uchwaleniu budżetu gminy na dany rok i nie później niż do dnia 31 października danego roku budżetowego”, tylko o konieczność podania do wójta (w naszym przypadku do stosownych urzędników prezydenta Zielonej Góry), ścisłych wydatków na dany cel w rozbiciu na „zakupy” i „usługi”, daleko wcześniej zanim jesteśmy w stanie szczegółowo je zaplanować. Dane zadanie przyjęte przez mieszkańców do realizacji, nie tylko zaszeregowywane jest do konkretnego tzw. „rozdziału wydatków”, co dodatkowo też wymagane jest szczegółowe określenie, jaki zakres kosztów danego zadania będzie przeznaczony na „zakupy”, a jaki na „usługi”. Rozumiem, że może to wynika ze sposobu prowadzenia księgowości samorządu, niemniej to bardzo wiąże ręce, bo przeznaczając w styczniu np. 4000 zł na grudniowe Mikołajki, już w styczniu trzeba podać ile dokładnie wydamy za niemal rok na „zakupy” (np. zakup paczek, choinki, czy ozdób), a ile na „usługi” (np. zatrudnienie Mikołaja przebierańca itp.). Przecież w styczniu mało który „Mikołaj” zgodzi się na ustalenia z tak dużym wyprzedzeniem. Podobnie jest w przypadku jakiegoś zakupu z jednoczesną instalacją na świetlicy wiejskiej. Skąd mamy wiedzieć, że w międzyczasie cena się nie zmieni, albo też robocizna nie będzie droższa; i nawet nie z powodu wzrostu cen, ale np. z faktu, że w trakcie montażu okaże się, iż z jakiś powodów potrwa on znacznie dłużej, czy też trzeba będzie dokupić jakieś dodatkowe rzeczy do instalacji. Czasami wpisuje się jakąś kwotę, a potem okazuje się (mimo tego, że naprawdę było to przemyślane), że jednak np. trzeba dać więcej na „usługi”, a jednocześnie można by było poradzić sobie z „zakupami” z nieco mniejszą ilością pieniędzy. I wszystko byłoby ok., jeśli można by było te pieniądze tak pomiędzy „usługami” i „zakupami” przesunąć. Ale NIE, tak nie można. Trzeba szukać, czy mamy inne zadanie, które zostało zaszeregowane pod ten sam tzw. „rozdział księgowy” i jeśli takie mamy (a nie zawsze tak jest), to czy jego kwotę na „usługi” możemy pomniejszyć, albo też czy coś z niej zostało (jeśli zadanie jest już wykonane). Jeśli zaś nie mamy takiego zadania z wolnymi i wystarczającymi środkami w odpowiednim worku „usługi”/„zakupy”, wtedy możemy jedynie wnioskować do władz miasta, by zmieniły kwoty w podziale „usługi”/„zakupy”, co ponoć może nastąpić jedynie w drodze uchwały rady miasta. Tym samym też urzędnicy miejscy, chcąc nie otwierać całej tej procedury, utrudniają wprowadzenie takiej zmiany, a czasami (jak już jest po 31 października) taka zmiana jest po prostu niemożliwa.
Dlatego też podział na „usługi” i „zakupy” powinien być
zniesiony, a jeśli nie jest to możliwe z powodu jakiś ustaw i rozporządzeń określających
prowadzenie księgowości przez samorządy, wtedy niech już ten podział pozostanie
i niech on ma miejsce już przy podziale kwoty funduszu na poszczególne zadania,
ale niech jednocześnie będzie możliwa korekta tego podziału nie do 31
października, a po prostu do końca roku kalendarzowego. Nawet jeśli ten termin
31 października również jest czymś istotnym uwarunkowany, jeśli byłaby wola
zmiany, na pewno dałoby się to zgodnie z prawem zmienić. Ważnym jest tylko, by
wydatki w swym rzędzie wielkości i przeznaczeniu były zgodne z wcześniej
wyrażoną na zebraniu wiejskim wolą mieszkańców oraz by na nie wszystkie organ
wykonawczy (czyli sołtys i rada sołecka) przedstawili stosowne rachunki.
3. Środki funduszu niewykorzystane w roku
budżetowym powinny automatycznie przechodzić na kolejny rok, a w uzasadnionych przypadkach,
także na drugi rok, po roku na który miały być przeznaczone.
Możliwość taka bardzo ułatwiłaby zarządzanie tymi środkami i
pozwoliła na lepsze ich wykorzystanie na rzecz sołectwa. I tak np.:
a) Jak wcześniej już zauważyłem, nierzadko są problemy, by zmienić kwotę przeznaczaną na dany rodzaj wydatku w danym zadaniu; z tego też powodu zazwyczaj przyjmuje się mniej zadań i jednocześnie planując je, zakłada się większe na nie wydatki, przyjmując, że lepiej jeśli jakieś pieniądze zostaną, niż ma ich gdzieś zabraknąć. Potem (jeszcze przed 31 października), by tych „resztówek” wraz z końcem roku nie stracić, szuka się „na siłę” jakiś celów na ich wydatkowanie, tak by pasowały one kwotowo do sumy „resztówek” z worków „usługi” w ramach kilku zadań oznaczonych tym samym „rozdziałem księgowym”, i analogicznie tak samo dla worków „zakupy”. Innymi słowy np. dwie „resztówki z dwóch różnych zadań można tylko wtedy dodać do siebie” jeśli obie są „resztówkami” z tego samego rodzaju worka (czyli obie były z kwoty przeznaczonej na „usługi”, albo obie z kwoty na „zakupy”) i jednocześnie oba zadania miały przydzielony ten sam numer „rozdziału księgowego”. A przecież te dodatkowe cele zakupowe powinny także być wartościowe dla sołectwa, powinny mieć sens. Jeśli zaś takie „resztówki” mogłyby przechodzić na kolejny rok, problem byłby rozwiązany.
b) Kolejna sytuacja to taka, kiedy sołectwo potrzebuje
jakiejś inwestycji, której realizację nie jest w stanie opłacić z jednorocznego
funduszu. Wtedy z automatu można by kumulować całość funduszu z dwóch lat
(pomniejszonego o te rokroczne min. 10 % na integrację), a w bardziej
uzasadnionych przypadkach także z łącznie z 3 lat. O tym, czy ten 3 rok jest
uzasadniony, czy też nie, decydowałaby np. rada gminy stosowną uchwałą (w
naszym wypadku Rada Dzielnicy Nowe Miasto).
c) Kolejny argument to np. jakieś wyjątkowe sytuacje, kiedy
siła wyższa sprawiła, że:
- nie mogło dojść do rozdysponowania środków przez zebranie
wiejskie;
- albo nie mogło dojść do zmiany wcześniejszego
rozdysponowania;
- albo środki rozdysponowano, ale nie mogło dojść do realizacji
zadania lub zadań.
Taką sytuację przerabiamy obecnie w związku z epidemią
koronawirusa. Przykładowo nie odbył się Dzień Kobiet, najprawdopodobniej też
nie odbędzie Dzień Dziecka. Jeśli nakaz maseczek przedłużony zostanie na lato,
nie odbędzie się także festyn wiejski (trudno bowiem jeść lody, czy szaszłyka,
bądź też pić piwo w maseczce, siedząc co 2 m za biesiadnymi ławami). Zakładając, że II
połowa roku pozwoli przeznaczone na to pieniądze jeszcze raz rozdysponować,
sprawa się rozwiąże, ale co jeśli sytuacja na jesieni się powtórzy i do
zaplanowanych na ostatni kwartał roku imprez również nie dojdzie? Przecież nie
będzie można przesunąć tych pieniędzy na inne zadanie dla sołectwa, bo nie
będzie można zwołać zebrania wiejskiego z powodu zakazu zgromadzeń, czy też
niemożności zachowania stosownych odległości pomiędzy uczestnikami spotkań, a
później także z powodu obowiązującego ograniczenia na wprowadzanie takich zmian
do 31 października. Pieniądze z funduszu przepadną. I przecież nie będzie to
wina sołtysa, rady sołeckiej, czy mieszkańców, tylko ustawodawcy, że nie dał
możliwości przesunięcia pieniędzy na kolejny rok.
Tak więc należy znieść Art. 3.6 który mówi, że: „Środki funduszu niewykorzystane w roku
budżetowym wygasają z upływem roku” i wprowadzić możliwość automatycznego
przejścia niewykorzystanych środków na kolejny rok, a w uzasadnionych
przypadkach, także na drugi rok, po roku na który miały być przeznaczone. Dla
przykładu, jeśli w sierpniu 2020 r. dowiemy się o wysokości funduszu na rok
2021 i we wrześniu 2020 r. go stosownie podzielimy na poszczególne zadania, to
jeśli po zrealizowaniu tych zadań w 2021 r. zostaną jakieś środki (tzw.
„resztówki”), to automatycznie przejdą one na rok 2022, powiększając fundusz na
tenże rok. Albo też w 2020 r. ustalimy sobie jakieś zadanie inwestycyjne, na
które przeznaczymy fundusz z 2021 r. i 2022 r., a za zgodą rady gminy/miasta
także fundusz na 2023 r. i w 2021 r. albo 2022 r. rozpoczniemy inwestycję,
którą trzeba będzie rozliczyć do końca 2023 r. tak, by te skumulowane pieniądze
i idącą za nimi inwestycję można było ująć i zamknąć w sprawozdaniu z wykonania
budżetu gminy za 2023 r.
4. Likwidacja progu 800 mieszkańców + dodatkowe
wsparcie dla najmniejszych sołectw.
Kwota funduszu sołeckiego wynika z wzoru na jej obliczenie, jaki
podaje obecna ustawa w Art.3 ust. 1, gdzie czytamy:
Wysokość środków
przypadających na dane sołectwo wynosi: F = (2 + Lm/100) x Kb
gdzie poszczególne symbole
oznaczają:
F - wysokość środków przeznaczonych na dane sołectwo, jednak nie więcej niż dziesięciokrotność Kb,
Kb - kwotę bazową obliczoną jako iloraz wykonanych
dochodów bieżących danej gminy, o których mowa w przepisach o finansach
publicznych, za rok poprzedzający rok budżetowy o dwa lata oraz liczby
mieszkańców zamieszkałych na obszarze danej gminy, według stanu na dzień 31
grudnia roku poprzedzającego rok budżetowy o dwa lata, ustalonej przez Prezesa
Głównego Urzędu Statystycznego.
Lm - liczbę mieszkańców sołectwa według stanu na dzień 30
czerwca roku poprzedzającego rok budżetowy, określoną na podstawie prowadzonego
przez gminę zbioru danych stałych mieszkańców, o którym mowa w art. 44a ust. 1
pkt 1 lit. a ustawy z dnia 10 kwietnia 1974 r. o ewidencji ludności i dowodach
osobistych (Dz.U. z 2006 r. Nr 139, poz. 993, z późn. zm.),
Kb jest w danym
roku takie samo dla wszystkich wsi w gminie, więc wydawałoby się, że o tym jak
wysoki fundusz będzie miała dana wieś, decyduje ilość mieszkańców w danej wsi,
na zasadzie im więcej mieszkańców, tym większy fundusz. Ale tak jest tylko do
800 mieszkańców, jeśli zaś wieś ma więcej niż te 800 osób, to bez względu na to
ile ich ma (np. 1000, ok. 2300 jak Ochla, czy ponad 10000 bo i takie są), to i
tak otrzymuje tyle samo co wieś 800-osobowa. Przykładowo:
Kb = 10 000 zł
Lm1 = 500 osób, Lm2 = 800 osób, Lm3 = 1000 osób
dla Lm1 mamy F = 70 tys.
dla Lm2 mamy F = 100 tys.
dla Lm3 mamy F = 120 tys. ale redukujemy to do 100 tys. bo
nie może być więcej jak 10 x Kb
To jest niesprawiedliwe i należy to zmienić. Nie może być tak, że wieś mająca 800 osób, ma taki sam fundusz jak wieś mająca kilkukrotnie więcej mieszkańców. Dotyczy to zarówno wydatków na imprezy z funduszu „miękkiego”, jak i inwestycje z funduszu „twardego”.
Po pierwsze, to zastrzeżenie niemożności przekroczenia 10-ciokrotności Kb powinno być uchylone, albo przynajmniej zmienione na 20x Kb w pierwszych dwóch latach po roku wprowadzenia ustawy, 30x Kb w 3 i 4 roku po roku wprowadzenia ustawy i ostatecznie w 5 roku zniesienie (etapowo, by od razu nie robić rewolucji).
Po drugie, do wzoru można dodać jakiś element premiujący
małe miejscowości, bo wiadomo, że nieraz chodnik, czy jakieś oświetlenie, czy
przepust trzeba zbudować bez względu na to, czy będzie nim chodziło / przejeżdżało
100 czy 500 osób. Po prostu mieszkańcy muszą dojść do domów w cywilizowanych
bezpiecznych warunkach. Małym miejscowościom jest z takimi inwestycjami ciężko
(mimo, że są małe i niewiele przez to potrzebują), co np. widzę po Jeleniowie
ze 180 mieszkańcami. Można by np. zmienić wzór na poniższy:
F = (2 + Lm/100) x Kb +
Kb /Lm
wtedy dla Kb = 10 000 zł
wtedy dla Kb = 10 000 zł
przy Lm4 = 200 osób, Lm5 = 400 osób, Lm6 = 800 osób, Lm7 = 1000
osób
mielibyśmy odpowiednio:
dla Lm4 mamy F = 70 tys.
dla Lm5 mamy F = 100 tys.
dla Lm6 mamy F = 100 tys.
dla Lm7 mamy F = 120 tys.
PODSUMOWANIE
Oczywiście wszystkie te zmiany, a szczególnie ta ostatnia, trochę uderzą
we władzę wójtów i prezydentów, poniekąd też radnych. Dają zaś realny
wzrost możliwości działania dla sołtysa i rady sołeckiej, a przede
wszystkim dla mieszkańców, zwiększając ich podmiotowość w decydowaniu o miejscu
w którym żyją. Zaproponowane zwiększenie kwoty funduszu, na pewno nie
zrujnuje budżetów gmin (w naszym przypadku Zielonej Góry), a tym bardziej nie
zaszkodzi im możliwość przenoszenia niewykorzystanych środków. Warto też jednak zauważyć, że w sytuacji nadal jeszcze mało „wyrobionego” (świadomego co do możliwości działania i mało zaangażowanego) samorządowo społeczeństwa oraz często działających wiejskich koterii (niewielkich grup osób dbających o swój prywatny interes, kosztem dobra ogółu
mieszkańców), władze gmin/miast mają ułatwioną możliwość narzucania swojej woli odnośnie wydatkowania funduszu sołeckiego. Mimo formalnej wyłączności zebrania wiejskiego w decydowaniu o przeznaczeniu środków z funduszu, wielu wójtów i prezydentów mniej lub bardziej nieformalne lobbuje za przyjęciem ich, a nie innych pomysłów na inwestycje (tak jak choćby miało to u nas niejednokrotnie miejsce przy rozdysponowywaniu funduszu integracyjnego, po połączeniu wsi z miastem - tzw. bonus ministerialny). Uważam jednak, że
z czasem może się to zmieniać, szczególnie jeśli mieszkańcy wsi
będą mieli możliwość skorzystania z takiego narzędzia finansowego, jakim byłby
fundusz sołecki po zmianach, które powyżej proponuję. Zmiany te służyłyby
ogółowi mieszkańców wsi (a więc milionom ludzi w Polsce), bo nie tylko dałyby im większą ilość środków finansowych na inwestowanie w ich najbliższe otoczenie, zgodnie z ich własną wolą, ale też - właśnie przez te zwiększone możliwości działania - z czasem przyczyniałyby się do większego pozytywnego zaangażowania jednostki w życie lokalnej społeczności.
Chciałbym tu
jeszcze poruszyć kwestię nadania sołectwom osobowości prawnej, ale już sobie
daruję, bo to szeroki temat i choć poniekąd związany z funduszem sołeckim, to
jednak na pewno daleko wykraczający poza tę jedną ustawę.
= = = = = = = = = =
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz, ukaże się on, po jego zatwierdzeniu przez moderatora.